Terapia czaszkowo-krzyżowa dla noworodków, a często też techniki osteopatyczne, to działania manualne na niemowlakach, ale też na nieco starszych dzieciach, których zadaniem jest rozluźnienie tkanek nadmiernie napiętych lub też pozmienianych w trakcie przejścia przez kanał rodny czy też w czasie porodu przez cesarskie cięcie. Nie ma znaczenia, jaką drogą potoczył się poród – każdy z tych mechanizmów może w inny sposób zmieniać fizjologię dziecka. Na czym polega terapia cranio-sacralna w kontekście maluszków?
Jak wygląda terapia czaszkowo-krzyżowa na noworodkach?
Techniki w ramach terapii cranio-sacralnej są bardzo delikatne, subtelne, często nacisk jest bardzo mały, ok. 5 g (szerzej o terapii w kontekście dorosłych pisałam tutaj). Terapia, która polega na przykładaniu dłoni do różnych części ciała, może wyglądać bardzo dziwnie dla osoby z zewnątrz, rodzica. Zapewniam jednak, że jest zupełnie bezpieczna i bardzo skuteczna.
Dla wielu rodziców zaskoczeniem jest, gdy ich na co dzień płaczliwe i rozdrażnione, „nieodkładalne” i źle reagujące na dotyk osoby innej niż mama i tata dziecko, po chwili terapii nagle się uspokaja, wycisza, a bardzo często zasypia. Dlaczego tak się dzieje?
Jak terapia czaszkowo-krzyżowa działa na noworodka?
Terapia czaszkowo-krzyżowa ma na celu przede wszystkim normalizację napięć, które wynikają głównie z wydarzeń okołoporodowych.
Istnieje kilka mechanizmów, które mogą mieć wpływ na funkcjonowanie noworodka po zmianie środowiska, jakim jest łono mamy, na środowisko zewnętrzne. W brzuchu na dziecko oddziałują inne ciśnienia, w świecie zewnętrznym działa grawitacja, z którą często maluszki sobie po prostu nie radzą, a która przy nierównomiernym rozłożeniu napięć będzie powodowała np. trudności w połykaniu, ssaniu, czy dawała po prostu niepokój.
To zrównoważenie ciśnień odbywa się na trzech płaszczyznach:
- jamy brzusznej
- klatki piersiowej
- głowy.
Nierównowaga ciśnień w tych trzech obszarach może dawać dziecku dyskomfort napięcia, choćby w obrębie głowy czy brzuszka. Wynika to np. ze skurczów porodowych, ze zmiany tych ciśnień wywołanych właśnie skurczami. Przykład: jeżeli skurcze macicy powodują przesunięcie płynu, a wektor sił będzie skierowany bardziej na główkę, to ciśnienie również zmienione i może być go w głowie po prostu za dużo.
Podczas pracy terapią cranio-sacralną normalizujemy te napięcia, próbujemy je wyrównać: z obszaru głowy poprzez klatkę piersiową, wyrównanie oddechu, aż do brzuszka.
Terapia czaszkowo-krzyżowa u noworodków po cesarskim cięciu i po porodzie naturalnym
Wielu rodziców pyta: a co jeśli dziecko urodziło się przez cięcie cesarskie, nie przechodziło zatem przez kanał? Jak tutaj wygląda zmiana tego ciśnienia? Już odpowiadam.
Skurcze w brzuszku odbywają się wcześniej i nie muszą być związane z samym porodem.
Często przy przejściu przez kanał rodny działa taki mechanizm, który powoduje, że następuje pierwszy wdech, czyli mocne zaciśnięcie klatki piersiowej. Jeżeli nie ma tego docisku, to klatka piersiowa nie umie się rozprężyć, „zaciągnąć” pierwszego oddechu. Dzieci po cięciu cesarskim mają problem właśnie z tym całkowitym wypełnieniem klatki piersiowej, bo nie miały tego docisku w trakcie przechodzenia przez kanał. Dlatego ich wdech jest trochę za mały, nie tak obszerny, często nie towarzyszy temu ten „pierwszy krzyk”.
Mechanizm „pierwszego krzyku” jest z kolei potrzebny do zmiany ciśnienia w sercu, do – nazwijmy to -„odkliknięcia” się zastawki w serduszku, ale również ma wpływ na ciśnienie, które jest potrzebne do wypełnienia się przestrzeni w mózgu. Jeżeli nie ma tego mechanizmu, to głowa, kości czaszki są zaciśnięte.
Żeby obwód czaszki się zmniejszył, kości nachodzą na siebie, często możemy wyczuć taką bruzdę w obrębie głównego szwu czaszki, w obrębie ciemiączek. Jeżeli nie ma tego głębokiego, pełnego oddechu, to kości przez zmianę ciśnienia również nie są odblokowane, co może dać w konsekwencji samo zaburzenie ich ustawienia, ale również mechanizmu ich otworzenia.
Terapia czaszkowo-krzyżowa na różne przypadki
Konsekwencją tego jest to, że dzieci nie płaczą albo płaczą bardzo cicho, bo nie potrafią odblokować tego ciśnienia w głowie. Może to powodować następnie problemy ze ssaniem (mechanizm ssania polega na tworzeniu się próżni i wyciągania pokarmu z piersi). Dlatego, jeżeli moje ciśnienie w głowie jest nieadekwatne czy też napięcia w obrębie mięśni są nierówne, to zasysanie będzie również nieprawidłowe, a co za tym idzie, maluch może szybciej się męczyć przy jedzeniu czy też nie najadać, bo nie potrafi ssać albo jest to dla niego tak trudne, że zaraz zasypia. Dzieci te są z reguły „nieodkładalne”, potrzebujące ciągłej bliskości, marudne.
Często dzieci „cesarzowe”, bardzo wymagające, są maluchami, które nie były przygotowane do porodu. Nie chodzi jednak o szkołę rodzenia ;).
Tutaj pojawia się mentalny aspekt pracy z noworodkiem, ale i z mamą. Chodzi o sytuację, w której poród odbył się za szybko, czy też był wspomagany lekami. To może powodować zaburzenia w gotowości dziecka do porodu, do wyjścia i zmiany środowiska. Dziecko, które jest aktywnie przygotowane do porodu, albo jak zaczynają się skurcze, które są inicjowane naturalnie, ma swoją gotowość do pracy w porodzie, stara się, kopie, przepycha przez kanał rodny.
Jeżeli odłączymy takiemu maluchowi napięcie mięśniowe, np. poprzez podanie leków zmniejszających napięcie, to nagle traci swoją moc, jest skołowane, zmieszane. To tak jakby odłączyć mu w pewnym momencie prąd, gdy jest gotowe do działania. Dlatego dzieci mogą czuć się nieswojo, gdy zmieniają środowisko przez cesarskie cięcie. Czyli z jednej strony są otumanione znieczuleniem, z drugiej – z akcji dociśnięcia, przepychania nagle okazuje się, że muszą odnaleźć się w grawitacji – dla dziecka to wielki stres i nierzadko wynikająca z porodu trauma.
Innym przypadkiem jest podanie oksytocyny. W naturalnym przebiegu porodu skurcze powinny być spokojne, powoli narastać, aby dziecko miało czas wejść w kanał i przygotować się do przejścia. Niektóre mamy reagują na oksytocynę w ten sposób, że siła tych skurczów jest od razu bardzo duża, więc dziecko nagle dostaje bardzo dużo impulsów zaciskania, choć nie ma jeszcze pełnego rozwarcia przy porodzie. To także jeden z powodów traumy porodowej u dzieci, która objawiać się może niepokojem, problemami z wyciszeniem się, spaniem.
Terapia dla relacji mamy i dziecka
Terapia czaszkowo-krzyżowa normalizuje te napięcia, ale pracuje również na mentalnych aspektach w relacji między mamą a dzieckiem.
Czasami trudny poród sprawia, że mama jest bardziej skupiona na sobie, nie umie poradzić sobie ze swoją fizycznością, swoimi problemami, karmieniem, a do tego musi jeszcze wziąć odpowiedzialność za opiekę na maluszkiem. To sprawia, że trudniej wchodzi w relację z dzieckiem. Maluch wyczuwa takie napięcia i on też nie będzie umiał się wyciszyć, uspokoić.
Aspekt emocjonalny obejmuje pracę mentalno-emocjonalną na relacji mama-dziecko, ale również tata-dziecko. Pracuje się tu także z tkankami, aby noworodek dobrze poczuł się w grawitacji, w nowym środowisku. Napięcia są bowiem często powiązane z tkankami miękkimi, powięziami, gdzie te trudne sytuacje są „zapisane” (tak jak wspominałam o szwach czaszki, ale również w obrębie kości potylicznej, gdzie najwięcej napięć się przenosi). Połączenia w obrębie czaszki mogą być zablokowane, zrotowane, co sprawia, że dzieci najczęściej zmagają się z wzorcem asymetrii, ułożenia bocznego, trudnego do zrehabilitowania w zmianach ułożeniowych.
Jakie dzieci wymagają terapii czaszkowo-krzyżowej?
Zablokowanie podstawy czaszki, zablokowanie nerwu błędnego, napięcia w obrębie przepon związane z za dużym ciśnieniem, ułożenie dziecka w jednej pozycji w brzuszku, praca na emocjach dziecka w kontekście jego porodu, połączenia rodziców z dzieckiem to fundamenty pracy czaszkowo-krzyżowej, której elementem jest rozluźnianie szwów czaszki, bardzo delikatna praca na przeponach (klatki piersiowej, oddechowej, moczowo-płciowej) w celu rozładowania napięć.
Ciekawym przypadkiem jest syndrom KISS, o którym pisałam również w artykule dot. wzmożonego napięcia mięśniowego u niemowląt.
Chodzi tu o zablokowanie podstawy czaszki. Jest wiele przykładów, gdzie zablokowanie kości potylicznej w stosunku do pierwszego kręgu, daje nacisk na nerw błędny. Ten jest dużą strukturą, która unerwia nam serce, przeponę, żołądek, ale również jelita. W Polsce dzieci z KISS syndrom (który jest jeszcze słabo opisany, bardziej w niemieckich i angielskich źródłach) są najczęściej diagnozowane jako dzieci z zespołem kolki albo problemów jelitowych. Nie mówi się jednak o przyczynie tych problemów. Często zablokowanie struktury po jednej albo obu stronach, będzie dawało problemy właśnie jelitowe, kolek, ulewania. Odblokowanie tych mięśni, struktur u podstawy czaszki daje fenomenalne efekty. Niekiedy wystarczy jedna, dwie terapie, aby świetnie uregulować dziecko.
Kolejny przypadek to kręcz szyi, który może zadziać się zarówno w trakcie mocnego przeciskania się przez kanał rodny (gdy ustawienia kości, tkanek miękkich, ciała, miednicy przy przejściu zmieniają się), jak i wcześniej, w wyniku ułożenia dziecka w jednej pozycji lub gdy mama się mało rusza w ciąży. Przypadłość ta również wymaga pracy cranio-sacralnej czy osteopatycznej u niemowlaków i dla dzieci.
Terapia czaszkowo-krzyżowa a metody Bobath i Vojty
Praca techniką cranio-sacralną jest uzupełnieniem metody Bobath lub Vojty i w takich kompleksach wsparcia, daje najlepsze efekty. Rodzicie poprzez zmianę nawyków, odpowiednie wykonywanie codziennych czynności mogą stymulować dzieckiem, a terapia czaszkowo-krzyżowa będzie wspierała tę „klasyczną” pracę fizjoterapeutyczną.
Fizjoterapeuci dziecięcy, z którymi współpracuję zauważają nawet po jednej sesji ogromną zmianę w napięciu i możliwościach ruchowych dzieci. Pracując na tkankach, uwalniamy je, dając większą swobodę ruchu i wykonania prawidłowych wzorców ruchowych. Dzięki temu, dziecko ma po prostu większą możliwość funkcjonowania w swoich „pełnych” wartościach.
Szczerze polecam tę metodą, bo niewielkim wysiłkiem, przynosi wielkie efekty!
Gabrysia
[…] Terapia czaszkowo-krzyżowa dla noworodków i dzieci – Mama Rehabilitantka […]